Forum  Strona Główna



 

BZDUROWANIE :) czyli inne sprawy ważne
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Strona Główna -> Kawiarenka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 19:52, 05 Maj 2012    Temat postu:

Pozostaje mi nic tylko byc jak trawa. Na nic wiecej Wasze postrzeganie rzeczywistosci miejsca nie pozostawia.. Lekcja dla mnie to jest bardzo cenna, za ktora bardzo dziekuje i za czas, jaki poświęciliście kosmicie.
Pozdrawiam i do zobaczenia za tydzien.
Pawel
Powrót do góry
Ania-Anuk
Starszy Wolontariusz + adopcje



Dołączył: 14 Lip 2010
Posty: 575
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:15, 05 Maj 2012    Temat postu:

Ja z kolei przepraszam za moje dzisiejsze uniesienie i słowa, które paść nie powinny.

Całą resztę -tzn. sceptycyzm wobec całego pomysłu podtrzymuję. Nie widzę sensu w dopisywaniu teorii do praktyki. Na studiach i różnych innych kursach odsiedziałam swoje pilnie notując definicje (tą, czym jest proces również) i szkoda mi czasu na słuchanie kolejnych.

Szkolenie jest potrzebne i, jak pisała Monika, jest organizowane. Dotyczyć będzie spraw dla nas najważniejszych: pracy z psami, psychiki psów, podstaw szkolenia i radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Od tego zależy bezpieczeństwo nasze i zwierząt.

Nie ma co się obrażać - słuchanie wskazówek osób doświadczonych nie oznacza "bycia jak trawa". Każda z osób regularnie obecnych w schronisku wnosi oprócz pracy w soboty sporo innej pracy od siebie - to prawda, że ilość tej pracy zwykle rośnie wraz z doświadczeniem, ale nawet osoba początkująca może dużo zrobić. Obecnie na przykład bardzo brakuje obroży: każdy z nas może zrobić zbiórkę darów chociażby u siebie w pracy...

Wolontariat to nie tylko wyprowadzanie psów. Dla wielu osób na tym się kończy praca w schronisku - i też fajnie. Ale jest też jeszcze sprzątanie, czesanie, kąpanie, ogłoszenia, redagowanie strony, prowadzenie adopcji, imprezy schroniskowe... Tylko wszystko w swoim czasie. Od spacerów i mycia garów zaczyna każdy i każdy to robi, nawet jeśli robi oprócz tego sto innych rzeczy w schronisku.

Powiedziałeś, że chcesz wykorzystać swój talent: może kiedyś się da. Ale trochę nie po to tu jesteśmy, żeby wykorzystywać talenty... To jest brudna, żmudna i momentami solidnie śmierdząca robota. Wiele osób się przewija, pełnych dobrych chęci. Na dłużej zostają nieliczne.

Poprzyjeżdżasz regularnie, to zobaczysz znacznie więcej niż przez trzy tygodnie. Adopcje, ale i odejścia zwierząt, przywiązywanie kupek nieszczęścia pod schroniskiem, choroby i smutek. To naprawdę zmienia perspektywę - może kiedyś zrozumiesz, co nas tak zezłościło w Twojej postawie.

Życzę wytrwałości. A jeśli masz pytania, to pytaj: do tego naprawdę nie trzeba siadać w kółku. Mnóstwo informacji znajdziesz też na stronie schroniska: o celu działania, o zasadach naszej pracy i o konkretnych psach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 22:25, 05 Maj 2012    Temat postu:

Cytat: "DAJCIE ZNAC CO MYŚLICE,NIE BADŹCIE OBOJĘTNI WOBEC SPRAW SCHRONISKA.PSY CZEKAJĄ NA WIELE FORM POMOCY"
Przyszedlem, podniosłem palec, zostalem zabity.
Nie chce brać udziału w tej maskaradzie. Zyje prawdziwie.. tak po prostu i na codzien.
Pozdrawiam i do zobaczenia za tydzien.
Pawel
Powrót do góry
Ania-Anuk
Starszy Wolontariusz + adopcje



Dołączył: 14 Lip 2010
Posty: 575
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:50, 05 Maj 2012    Temat postu:


walkabout napisał:

Przyszedlem, podniosłem palec, zostalem zabity.


Nie przesadzasz troszeczkę???
Zawsze Ci ludzie przytakują?

Żałowałam, że się tak uniosłam, ale jak czytam, jak się nad sobą roztkliwiasz to przestaję żałować. Weź się ogarnij, jak mawia młodzież.

Każde ego musi czasem dostać kubełek zimnej wody, bo inaczej rośnie za duże i zaczyna uwierać.


Cytat:
Nie chce brać udziału w tej maskaradzie.


Cokolwiek masz na myśli, niech Ci będzie. To oczywiście jest bardzo miłe i uprzejme stwierdzenie...
Podobnie jak hasło "nie bądźcie obojętni wobec spraw schroniska" - dla mnie to jest wręcz obraźliwe. Nie mam się zamiaru licytować ile czasu poświęcam codziennie na sprawy schroniska i jak bardzo jest dla mnie ważne, ale ktoś, kto na dzień dobry startuje z takim tekstem pokazuje tylko jak bardzo nie zna tematu, który podejmuje.

Zarzucasz nam niechęć do wysłuchania argumentów, tymczasem z Twojej strony jest opór równie duży do przyjęcia naszych.
Mogłeś się odnieść merytorycznie do tego, co napisała Monika i ja, ale merytorycznych uwag raczej tu nie widzę, tylko użalanie się nad sobą.

Proponuję zamknąć ten temat, bo chyba nic merytorycznego tu nie wniesiemy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 23:30, 05 Maj 2012    Temat postu:

Jak trawa byc nic innego..
PS. Strasznie duzo swojego cennego czasu poswiecacie jak na jednego kosmite. Jak to wytlumaczyc? Wyrzutem sumienia?
Ech, dziewczyny, wiecej luzu i dystansu do samych siebie;-)
I kto tu sie uzala:-D
Powrót do góry
IzaW.
Starszy Wolontariusz II



Dołączył: 01 Lut 2012
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: grodzisk maz.

PostWysłany: Nie 10:27, 06 Maj 2012    Temat postu:

Wiesz co Pawle,niby chcesz być jak trawa ale....jak na trawę to mało w tobie pokory,bo jednak cały czas prowokujesz.A może właśnie to to ci w tym wszystkim chodzi !?chodzi.Myślę też że luzu i dystansu to co jak co, ale to nie dziewczynom go brakuje!
Powiem tak : KAŻDY MA SWOJĄ BAJKĘ i to jest OK ale nie każdy odnajduje się w cudzej i to powinniśmy uszanować a przede wszystkim NIE OCENIAĆ.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania-Anuk
Starszy Wolontariusz + adopcje



Dołączył: 14 Lip 2010
Posty: 575
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:15, 06 Maj 2012    Temat postu:

Najpierw melodramat i rozdzieranie szat, jaki to ja jestem biedny miś, a potem więcej luzu dziewczyny. Rolling Eyes

Dokładnie to, co napisała Iza. Pokora to wspaniałe, a jakże rzadko używane słowo.

Z mojej strony koniec tematu, bo w jednym masz Pawle rację: szkoda mi czasu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania-Anuk
Starszy Wolontariusz + adopcje



Dołączył: 14 Lip 2010
Posty: 575
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:23, 06 Maj 2012    Temat postu:

I jeszcze jedno: w schronisku najważniejsze są zwierzęta. Dla nich tu jesteśmy.
Nie dla podbudowywania własnego ego (czym zdajesz się zajmować). Na lans są naprawdę lepsze miejsca.

Wolontariuszem odpowiedzialnym za I część schroniska jest Kamila i to ona ma głos decydujący we wszystkich sprawach dotyczących spacerów.

W przypadku poważnych zgrzytów będziemy musieli się rozstać, do czego mam nadzieję nie dojdzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Administrator



Dołączył: 08 Lip 2010
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:34, 06 Maj 2012    Temat postu:

z osób, które jak dotąd się wypowiedziały w tym temacie jestem "najdłuższa stażem" - to już szósty rok mojego wolontariatu i żeby było jasne nie pisze tego aby się wywyższyć - piszę to po to aby zaznaczyć jakie mnóstwo przeciwnych sytuacji w schronisku już widziałam i myślałam, że nic mnie już nie zdziwi a jednak...
powiem krótko, nie życzę sobie aby ktokolwiek - i piszę to do wszystkich - kto nie ma pojęcia o początkach wolontariatu w milanowskim schronisku, o tym w jakich 'bólach' się rodził i rozrastał; kto nie przeżył z naszymi zwierzętami choć jednego upalnego lata i choć jednej mroźnej zimy, obrażał ludzi, dla których praca z bezdomnymi zwierzakami jest czymś więcej niż sposobem na spędzenie sobotniego przedpołudnia.
Czy się to komuś podoba czy nie to wśród nas nie wiek i nie pozycja zawodowa decydują o kompetencjach a doświadczenie, odpowiedzialność, ilość czasu poświęcona zwierzakom i umiejętność współpracy z grupą.....no właśnie - umiejętność pracy w zespole - warto to w sobie pielęgnować - ja w każdym razie staram się tego uczuć codziennie.

Tak jak Ania-Anuk napisała, tutaj najważniejsze są zwierzaki, a w tym ich bezpieczeństwo, jeśli komuś duma nie pozwala posłuchać rad młodszej koleżanki czy kolegi, który wie jak należy postępować by uniknąć niepotrzebnego zagrożenia to niech sobie zada pytanie po co chce tu być, po to by współpracować i uczyć się dla dobra psów czy po by pokazać się jako przed innymi. Jeśli na pokaz to lepiej sobie odpuścić i nie robić niepotrzebnego bałaganu. Nie zakładajcie na wstępie, że będziecie zmieniać świat naszych psów na lepszy, bo to czy on zmieni się dzięki Wam dopiero czas pokaże.

Wolontariat to dawanie się innym, słabszym, z pewnością nie każdy jest do tego stworzony, dlatego najpierw spróbujecie czy to jest to co chcecie i możecie robić a dopiero potem oceniajcie jak inni to robią...

Pawle, podobno człowiek uczy się całe życie, daj nam szanse a może przekonasz się, że i od nas można się czegoś nauczyć. Rozejrzyj się co jeszcze poza spacerami robimy dla Schroniska jako placówki i dla zwierząt w nim mieszkających


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Marta dnia Nie 22:00, 06 Maj 2012, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 0:01, 09 Maj 2012    Temat postu:

Chciałbym odnieść się zarówno do całej zaistniałej sytuacji jak i do każdej z Waszych wypowiedzi osobno.
Mam nadzieję, że znajdę zrozumienie w Waszych osobach. Monika nie chciała usłyszeć, co mam do powiedzenie na koniec naszej sobotniej rozmowy i mimo uznania na tym spotkaniu, że temat jest zamknięty, odezwała się do mnie na forum. OK., naprawdę dziękuję. Sądząc po ilości i treści kolejnych postów, cytuję Anię: „Mogłeś się odnieść merytorycznie do tego, co napisała Monika i ja, ale merytorycznych uwag raczej tu nie widzę, tylko użalanie się nad sobą.” czuję, że jak nie odpiszę, to poczujecie, że Was olewam lub coś w tym stylu. Chcę wyjaśnić to, co myślę, a co nie do końca udało mi się za pierwszym razem. Krótko mówiąc, chcę być dobrze zrozumiany.
Na wstępie i bardzo szczerze pragnę Was wszystkich przeprosić za to zamieszanie wywołane moją denerwującą Was postawą, a zwłaszcza stylem pisania. I może spróbuję przetłumaczyć swój pierwszy post.
„Jestem tu, bo czuję, że mogę pomóc poukładać pewne sprawy schroniska w taki sposób, by efekt był jeszcze bardziej zgodny z regulaminem schroniska niż obecnie”
– mówię tu, że szanuję regulamin, który został wypracowany Waszym zaangażowaniem, zwłaszcza, że miałem tego farta uczestniczyć w pewnym Waszym szkoleniu w kwietniu br., na którym dość energicznie apelowałyście o przestrzeganie go przez tych, którzy notorycznie go nie przestrzegają. Staliśmy tam grupką nowicjuszy, ja wśród nich, i chłonęliśmy Wasze słowa. Ja nawet tłumaczyłem je pewnemu przyjezdnemu Hiszpanowi, by i ten miał szansę zrozumieć, co jest ważne i dlaczego. Mimo Waszego szkolenia i tego, że np. starannie domykałem furki za sobą, przez kolejne 2 – 3 soboty, notorycznie zastawałem je niedomknięte, a psy były brane nie w kolejności od bramy wejściowej w głąb podwórka. Szacunek do przestrzegania go chciałem wyrazić pomocą w jego egzekwowaniu, bo przyszły mi pewne pomysły, których jednak sensu nie byłem pewien, a bałem się tak z marszu wymądrzać na nie swoim terenie. Chciałem to zrobić metodycznie, najlepiej jak potrafię, ale o tym zaraz. Nie powiedziałem w każdym razie w tym cytowanym powyżej zdaniu i nie chciałem, aby tak to zabrzmiało, że tylko ja mogę pomóc, bo Wy sobie najwyraźniej nie radzicie. Kto mnie bliżej pozna, ten uwierzy w to, czemu zaprzeczam.
„Przede wszystkim chodzi mi o bezpieczeństwo istot żywych: ludzi i zwierząt.”
- oczywiste jest to i niepotrzebne stwierdzenie, które po raz kolejny mogło sugerować, że tylko ja o tym myślę, nikt poza mną. Ja jednak chciałem podkreślić, czym się kieruję i dlaczego w ogóle zabieram głos, żeby to po prostu uzasadnić. Wierzcie mi, gdyby nie sprawy bezpieczeństwa, nie wychylałbym się wcale. Ale ten powód uznałem za usprawiedliwiony wobec tych, którzy podobnie jak ja, mogli popełniać błędy nowicjuszy. Naprawdę dla nowego, to, co Wy robicie rutynowo, jest dość skomplikowane na początku:
- zamykanie i otwieranie furtek przez jakieś ciasne oczka w furtkach z psem skaczącym do innych przy płotach
- wchodzenie do klatki i zapinanie psa, którego się dotąd ani razu nie wyprowadzało (ani nigdy wcześniej w życiu!)
- odprowadzanie psa do klatki, w której trzeba się z nim zamknąć, żeby nie uciekł, by wziąć miskę do umycia i napełnienia wodą tak, by nie pomylić z wrażenia klatki pośród reszty równie pustych jak ta, do której sam pies ciągnął niczym do swojej.
Dla nowego, to są naprawdę schody.
Mam nadzieję, że trochę te mini-problemy Was rozbawiły, Wy już takich nie macie od wieków, ale też i wczuliście się troszkę w rolę przejętego rolą gościa, który stara się, przejmuje a i tak po 3-5 wyprowadzonych psach, kolejny coraz trudniejszy, pada na nos z emocjonalnego wysiłku robiąc śmieszne błędy. Jak zdałem 20 lat temu na prawko i pokonywałem pierwsze 40 km dystanse trasą szybkiego ruchu, to padałem u teściów na tapczan i spałem przez kwadrans niczym koń po biegu. Ale do rzeczy.
Zacznę od jednej ważnej rzeczy. W mojej przeszłości wydarzyło się kilka sytuacji, w wyniku których czuję racjonalny respekt do czworonoga. Uszedłem z życiem i zdrowiem, ale boję się psów, których nie znam. Najważniejsze w tych moich schroniskowych wpadkach było to, że idąc po kolei pies po psie (zgodnie z regulaminem), chciałem wziąć psa, którego nie wolno było brać nawet Stałym Wolontariuszom, bo był nowy i nie przyzwyczajony, cytuję: zdziczały. Gdyby nie Kamila, która zawsze przy mnie jest, żadnej informacji innej nie było. Nawet zawiasek był, pamiętam, ustawiony w pozycji „do wzięcia”. Dla nowicjusza, to poważna sprawa. Od tamtej pory, bez Kamili psa nie biorę. Jak Kamila opuszcza podwórko, przekazuje mnie Czarkowi i jestem bezpieczny. Podoba mi się ta Wasza metoda. W ogóle przy Kamili jest super, bo na temat każdego psa dowiaduję się charakterystycznych jego cech, które pomagają mi w spacerach i interpretacji jego potencjalnych zachowań. Aha, a jak oddaję psa do klatki, upewniam się u Stałego Wolonariusza, czy do właściwej go prowadzę, nim go tam wpuszczę. Wiem, że dłuży się mój post, ale przy okazji podaję kilka konstruktywnych faktów, o które prosiłyście.
„W drugiej kolejności, być może, o usprawnienia obecnych działań.”
- i znowu, nie to, że Wy nie usprawniacie, Tylka ja tu dumny i blady na czele gawiedzi do zwycięstwa poprowadzę jedyny, tylko zwyczajnie, choć to oczywiste, przy okazji, jako zabezpieczenia przed wpadkami, jakim ulegałem, pewne usprawnienia same w ten czy inny sposób pchają się na usta. Jeśli w ogóle kiedykolwiek ktoś zechce o tej metodzie, z którą przyszedłem, choćby posłuchać, nawet nie stosować, to zobaczy, że na koniec pracy z nią, są podejmowane akcje niwelujące ryzyko – czyli usprawnienia. Wiem, durny korporacyjny język. Sorry.
Wiem i widzę i przyznaję po raz kolejny, że mówiłem do Was językiem Marsjan. Wybaczcie mi 6 lat pracy w tym zawodzie. Będę zwracał na to uwagę, jak niewystarczająco, czyńcie to śmiało i wprost, jak dotąd robicie. To mi naprawdę otwiera oczy. Dalej.
„Nie chodzi mi o kasę a o mądrość, która tkwi w każdym z Was.”
- jak to czytam, to sam się stukam w łeb, na sposób, w jaki chciałem powiedzieć, że do niwelowania możliwych wpadek dla nowicjusza zwyczajnie kieruję się w pierwszej kolejności skutecznymi i tanimi rozwiązaniami, jak np. sprężynka do furtki, plakietka z moim imieniem pozostawiona na klatce, z której wziąłem psa, żebym trafił bez pomyłki. A jak nie wrócę do 18tej, żebyście wiedzieli, że trzeba mnie szukać, bo może pies mnie zeżarł i może trzeba go szybko odszukać i zrobić płukanie żołądka. Czyli mądre i tanie rozwiązania, a nie kosztowne wybujałe wodotryski, kamery, bajery i inne sensory.
„Ja zapewniam metodykę - za free.”
Kamila się już wypowiedziała na ten temat. Chodzi o to, że materiały szkoleniowe, czy kursy z tej metodyki, kosztują, czego mając świadomość, chciałem uprzedzić potencjalne pytanie: „Za ile?”, odpowiadając i nie pozostawiając wątpliwości, że za darmo. Z Waszej perspektywy, z perspektywy wolontariusza, obecnie i mojej, to podkreślenie było nonsensem. Biję się w klatę.
„Szukam chętnych i śmiałych do interaktywnej współpracy nad bezpieczniejszym i skuteczniejszym w udomawianiu naszych podopiecznych wizerunkiem schroniska.”
- Czy wiecie, że nie od razu wiedziałem, że celem jest wyadoptowywanie? W regulaminie tego nie ma i nie musi. Dopiero jak wszedłem głębiej na forum, to wyczytałem. W trakcie spotkania w sobotę też to padło, jako odpowiedź na moje pierwsze i ostatnie pytanie, mające zobrazować, o jakiej metodzie mówię. Tak na marginesie, nie dziwię się, że nie miałyście ochoty nawet ze mną gadać a co dopiero dalej słuchać tych bzdur. Dziękuję za próby. Sam sobie jestem winien. Ale wracając, stąd było nawiązanie do udomawiania. Wcześniej nie głaskałem, nie klepałem, nie gadałem zbyt wiele z psem spacerowiczem, bo byłem przekonany, że dając ciepło zwierzęciu, które przez następne dni siedzi za kratkami z dala od tych ludzkich czułości, jest jak rozdrapywanie rany. Jak przyzwyczajanie do czegoś, co mu się za chwilkę odbiera, by przepaść tęsknoty za tym powiększyła się jeszcze bardziej robiąc mu doła.
A szukałem śmiałych, bo niestety, ale jest metoda wyszukiwania słabych ogniw łańcucha szeregu czynności, o których nikt z natury rzeczy słuchać nie lubi. Taki jest jej cel. Pracując z kilkuset osobami w swoim dotychczasowym kontakcie z tą metodą, często odbiera się mnie personalnie, jako posłańca wieści o przegranej wojnie i chce się położyć trupem na miejscu. Do czasu. Potem jak widać, że samo narzędzie wskazuje słabe strony a cała wiedza na ten temat płynie z ich ust, nie z moich i ja się nie mądrzę, tylko zestawiam fakty, światło jest promienniejsze. Nikt nie ma złych intencji w odkrywaniu słabości, by się przed nimi zawczasu uchronić, nim wystąpią, lub by w przyszłości się nie powtórzyły, jeśli już się zdarzały a są upierdliwe.
„Myślę, że 3 spotkania po 1,5h np. w soboty po wolontariacie, lub w tygodniu, do ustalenia, ale w gronie przynajmniej 4-5 osób wystarczą, by opanować większość tematów z naszego podwórka”
- chciałem zdefiniować, czego konkretnie się można prócz tylko moich chęci spodziewać. Jakby wychodząc naprzeciw ew. pytaniom, które nie padły, za to wywróżyły chęć niesienia rewolucji z mojej strony, mądrzenia się, szkolenia Was i wiele, wiele innych niemiłych skojarzeń. Tym „naszym podwórkiem” chciałem potwierdzić, że stoimy po tej samej stronie, gramy do tej samej bramki.
Żeby nie Wasza jednomyślna postawa, żeby nie pomoc żony, nie zrozumiałbym.
Wierzcie, lub nie, pisałem tego pierwszego do Was posta przez ponad 60 minut, starannie dobierając słowa tak, by najdelikatniej i najprościej, i z myślą o tym, że jestem na Waszym podwórku, czyli nie u siebie, zasygnalizować, z czym przychodzę. Uzasadniałem swój głos poczuciem własnego bezpieczeństwa i odpowiedzialnością za milczenie wobec tych nowych po mnie. Metoda bez Was i Waszej wiedzy nie istnieje, nie ma zastosowania. Sam, jak powiedziałem, z procy do szyszek mogę sobie postrzelać, czyli nie wiem nic i niczego nie mam szans zrobić i nie zamierzam. Ja jestem w tej całej metodzie osobą, która wie, do jakich przegródek tę wiedzę powkładać, stąd mentoring metody (metody – nie wiedzy ani Was samych), aby z tej układanki wyszły puste pudełka, albo niepełne. Widać je gołym okiem i tam głównie adresuje się jakieś pomysły, żeby je zapełnić, zabezpieczyć, zniwelować. Pewnie znowu gadam jak korporacja, ale to, co chcę teraz powiedzieć jest ważne. Ja pytam w pewien systematyczny sposób, tak jak metoda wymaga. Osoby zaangażowane w temat odpowiadają. Im mniej wiem ja o tym, o co pytam, tym pewniejsze jest to, że nie uznam za nieważne, lub oczywiste i nie pominę pytania. Im dłużej i głębiej będę w temacie wyprowadzania psów, tym rzadziej będę się mylił (mam nadzieję) i temat zniknie. A za mną przyjdzie nowy Nowy i zrobi to samo co ja, bo już zapomniałem się spytać, bo wpadłem w rutynę. Co wtedy, gdy też odprowadzi psa do nie jego klatki i jeśli w klatce, ale w części murowanej będzie już pierwowity właściciel pochylony nad misą, niewidoczny z furki i po chwili dopadną się zębiskami. Przecież przez taki ludzki błąd mogą ucierpieć zwierzęta. Za moją głupotę one płacą zdrowiem, może nawet życiem. Na koniec mała dygresja, ale nie bez związku z tematem i poczuciem bezpieczeństwa. Jako 11-12 letni chłopak, bawiłem się ze swoim psem piłką. Gdy biegł za nią, wpadł do otwartej przez robotników studni na naszym podwórku. Darłem się wniebogłosy, rodzice byli w pracy, sąsiedzi nie reagowali, pies pływał 10 metrów pode mną rozpaczliwie szukając oparcia w obślizgłym betonowym kręgu, sekundy zamieniały się w minuty, a te zdawały nie mieć końca. Gardło ochrypło od wołania o pomoc, a pies coraz wolniej pluskał łapami, wyraźnie tracił siły. W końcu, biegając od domu do domu, udało mi się przyprowadzić dorosłego, który opuścił drabinę na linie, wszedł i wydobył wykończonego z zimna, strachu i zmęczenia psa. Mojego przyjaciela! Trząsłem się nie mniej od niego przez ponad godzinę. Tego dnia nie mogłem jeść, myśleć, zasnąć. Latami śniła mi się ta scena. Już byłem dorosły, byłem rodzicem, jak jeszcze mi się śniła. I choć skończyła się dobrze, nie życzę nikomu takich przeżyć, gdy słabszy może na twoich oczach płacić za błędy opiekuna.
Obiecałem odnieść się do postów Kamili, Moniki, Ani, Izy i Marty. Nie chcę już przedłużać tego i tak długiego.
Jeśli nadal chcecie, odniosę się, wyjaśnię, odpowiem na każdą kwestię. Spróbujcie, proszę, wybaczyć mi mój język. Naprawdę powodują mną pozytywnie uzasadnione intencje i szacunek do ludzi i zwierząt. I jak tu stoję, zasług żadnej z Was nie chciałem ująć, czy umniejszyć. Po prostu tak zostały odebrane moje słowa i tyle.
Pozdrawiam wszystkie Wolontariuszki i Wolontariuszy.
Paweł
Powrót do góry
Ania-Anuk
Starszy Wolontariusz + adopcje



Dołączył: 14 Lip 2010
Posty: 575
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:28, 09 Maj 2012    Temat postu:

Paweł, dzięki za post. Wiele wyjaśnił, naprawdę.

Co do metody, może wrócimy kiedyś do tematu.
Na razie proponuję się wstrzymać, może poznajmy się lepiej, popracujmy razem, dograjmy się. Taka jest moja propozycja.
Problem, jaki widzę, to jednak duża rotacja nowych wolontariuszy - niektórzy bywają raz, inni 2-3 razy i więcej ich nie widzimy. Nie bardzo widzę jak to przeskoczyć, jeśli chce się pracować z grupą osób nowych.

Natomiast fajnie, że piszesz otwarcie o problemach, które ma nowa osoba w schronie. Może jest rzeczywiście tak, że pewne rzeczy wydają nam się banalne, a dla osoby nowej jest tego sporo.
Przy zapinaniu psa/ wprowadzaniu do boksu zawsze można poprosić o pomoc wolontariusza stałego, który jest na podwórku.

Kontakt z psami, szczególnie dla osoby, która psów dobrze nie zna może być na początku trudny. Tego na pewno będzie dotyczyć szkolenie wrześniowe.

Do zobaczenia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AgaG
Wolontariusz I



Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pruszków

PostWysłany: Śro 21:48, 09 Maj 2012    Temat postu:

Cześć Pawle.
Ja tez jestem nowa, przyjeżdżam z córką od dwóch miesięcy i mam nadzieję że nie pogniewasz się na mnie za to co napiszę.
Zamiast siedzieć i pisać i ciągnąć temat który nie przejdzie, zrób coś bez gadania dla zwierzaków. Np. wydrukuj i zalakuj imiona psów i w sobotę po 13 zostań i poprzyczepiaj je na boksy. Zrobisz dobrze i psom i sobie i nowym wolontariuszom, a "starzy" na pewno głowy ci za to nie urwą. Ja weszłam na forum kilka dni temu i znalazłam prośbę o obroże przeciwpchelne. Znalazłam producenta w Polsce, zadzwoniłam do nich i obroże już jadą do Milanówka. Przed sobotą powinny być. Jakie będą takie będą, darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda.
Poprzyjeżdżaj przez jakiś czas, słuchaj, ucz się, poznaj zwyczaje i zachowania każdego psa, a potem dawaj rady innym jak np. Kamila.
Ja co sobotę chodzę na ostatnie podwórko, gdzie "starsi" wolontariusze wypuszczają każdego psa z osobna, dzięki czemu poznaje ich zachowania z soboty na sobotę coraz lepiej. Jest tam też Niko moja miłość od pierwszego wejrzenia i chociaż mogłabym godzinami na niego patrzeć to czuję przed nim respekt, bo nigdy nie wiadomo co mu strzeli do tego kochanego czarnego łebka. Ale biorę to na klatę. Nasze ryzyko ich przyjemność. Jest Nero który łapie na początku zębami za smycz. Dużo mogłabym przytoczyć przykładów ale po co. Wszystkiego tego dowiedziałam się właśnie od "starszych" wolontariuszy. Tak jak w nowej pracy zawsze jest coś do nauczenia się, tak i tutaj trzeba się ich uczyć. Każdego osobno. To człowiek zgotował im taki los, a my jesteśmy po to aby pomóc im przejść przez to smutne życie i dołożyć wszelkich starań aby znalazły dobry dom. Dla kogo chcesz robić te szkolenia dla tych którzy przyjechali raz, może dwa i tyle ich widzieli. A ci którzy są i będą z czasem wszystkiego się nauczą, a pytać jest zawsze kogo i jeszcze nie spotkałam się z sytuacją żeby ktoś mnie pogonił. Co do bezpieczeństwa albo ktoś lubi i nie boi się zwierząt albo to nie jest dla niego odpowiednie miejsce. Ja np nie umiem pływać i za żadne pieniądze nie podjęłabym się pracy ratownika. Tak samo jest tutaj. Nie słyszałam jeszcze żeby jakiś pies zjadł wolontariusza, a jak widzisz że jakiś osioł nie zamknął za sobą furtki to zwracaj uwagę na gorąco i tyle. Do soboty Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 23:25, 09 Maj 2012    Temat postu:

Cześć Aga.
Dziękuję, że się odezwałaś.
Stwierdzenie dotyczące „tematu, który nie przejdzie” jest troszkę na wyrost, skoro powyżej Anna napisała, że może kiedyś do tego tematu wrócimy i wolałbym już naprawdę odłożyć to na kiedyś, kiedyś. Aha i jest to praca zespołu analizująca skutki i przyczyny problemów związanych z danym tematem – nie żadne szkolenie. Jeśli już chcecie to nazwać jednym wyrazem, to prędzej: warsztaty.

Cieszę się i podziwiam Twoją postawę "zamiast gadać, robię". Też jestem tego zwolennikiem i chętnie się przyłączę, z tą różnicą, że póki co, będę najpierw weryfikował każdy pomysł z gronem Stałych Wolontariuszy. Sam będąc na ich miejscu, tego właśnie bym oczekiwał od Nowych.
Póki co, przyjeżdżam, słucham, uczę się, poznaję zwyczaje i zachowania każdego psa, tak jak mi radzisz w swoim poście, z tą różnicą, że zamiast rad, jeśli już – wolę stwierdzać fakty, argumentując nimi problemy, z jakimi ja się borykam. Wiem, że się uczę i potykam. Kamila jest Stałym Wolontariuszem i jej słucham.
Do tej pory poznałem tylko jedno podwórko i bardzo sobie chwalę metodykę, jaka tam panuje. Też mam jednego takiego ulubieńca FREDA, oraz BAREGO i SABĘ. Biorę psy wszystkie, jak leci, nieważne łatwe, czy trudne. Też jedna taka suczka gryzie smycz i trzeba jej zakładać specjalną z łańcucha a inny Max chyba, skacze do góry jak kangur i trzeba go trzymać krótko i przy ziemi. Niezależnie od wybryków i naturalnych skłonności, o których również jestem cierpliwie przez Kamilę informowany (dzięki Kamila!), po kilku minutach spaceru, większość chodzi na luźnej smyczy i bardzo spokojnie. Jestem z siebie dumny, że daje im swoje ciepło i spokój, który mam nadzieje promieniując, udziela się nawet największym narwańcom. Widzę, że jesteś dobrym obserwatorem i masz chyba instynkt do zwierząt. Monika mówiła, że takich i głównie (jeśli nie tylko) osób szukają.
Co do lęków i obaw, kwestia indywidualna i oczywiście nic na siłę, popieram. Ty ratownikiem, piszesz, nigdy byś nie była, OK, rozumiem i szanuję. Ale, żeby pływać, czy trzeba być od razu ratownikiem? Jeśli chodzi więc o mnie, choć do nieznanego psa czuję solidny respekt, nie zamierzam stać się z dnia na dzień "zaklinaczem psów", ale wolno i z ostrożna dawać im tyle, ile mogę i tak, żeby nie straszyć siebie i ich - wiadomo, wyczują to natychmiast.
Pytam więc STAŁYCH co i jak, bez skrępowania, by każdego nieznanego, poznać choć na tyle, by przestał być już taki nieznany:)
To moja recepta na moje lęki:)
Pozdrawiam
Paweł


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 23:53, 09 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
AgaG
Wolontariusz I



Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pruszków

PostWysłany: Czw 0:32, 10 Maj 2012    Temat postu:

I wszystko gra, w sobotę ruszamy w las Laughing Laughing Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 17:04, 10 Maj 2012    Temat postu:

Obiecałem odnieść się merytorycznie do każdej z Was.
Aniu, do Ciebie piszę w pierwszej kolejności, gdyż Ty pierwsza i jedyna zareagowałaś na mojego dłuuuugaśnego posta rozejmnego.
Aby zrobić to najczytelniej jak to się da, będę cytował Twoje wypowiedzi i się do nich w kilku słowach odnosił.

Ania-Anuk
Wysłany: Pią 23:33, 04 Maj 2012
„A zasady bezpieczeństwa są. Spisane w regulaminie i umieszczone w całym schronie. Wystarczy się stosować i włos nikomu z głowy nie spadnie!” – i to jest właśnie ten szczegół, którego czasem brakuje u NOWYCH, - „wystarczy się stosować” - o czym zresztą sama piszesz kilka dni później ->
Wysłany: Śro 13:28, 09 Maj 2012 „Problem, jaki widzę, to jednak duża rotacja nowych wolontariuszy - niektórzy bywają raz, inni 2-3 razy i więcej ich nie widzimy. Nie bardzo widzę jak to przeskoczyć, jeśli chce się pracować z grupą osób nowych.” – stąd mój głos NOWEGO. Może usiądziemy razem w kółku? Cieszę się, czytając Cię w kolejnym zdaniu do mnie: „…fajnie, że piszesz otwarcie o problemach, które ma nowa osoba w schronie. Może jest rzeczywiście tak, że pewne rzeczy wydają nam się banalne, a dla osoby nowej jest tego sporo.” – bo tak właśnie jest z nami NOWYMI.
Wysłany: Sob 21:15, 05 Maj 2012
„Całą resztę -tzn. sceptycyzm wobec całego pomysłu podtrzymuję. Nie widzę sensu w dopisywaniu teorii do praktyki. Na studiach i różnych innych kursach odsiedziałam swoje pilnie notując definicje (tą, czym jest proces również) i szkoda mi czasu na słuchanie kolejnych.” – kiedyś, kiedyś, może przekonam Cię jak daleka jest ta metoda od uczelnianej teorii, której też nie cierpię. Do tego stopnia jej nie cierpiałem w uczelnianych czasach, że po pierwszym roku studiów dziennych, poszedłem do pracy i kontynuowałem je zaocznie:) Dla mnie to było zbyt „papierowe”, uczenie się o elektronice – zamiast ją serwisować i w ten sposób się naprawdę UCZYĆ, jedynie podpierając się akademicką teorią.
„Szkolenie jest potrzebne i, jak pisała Monika, jest organizowane. Dotyczyć będzie spraw dla nas najważniejszych: pracy z psami, psychiki psów, podstaw szkolenia i radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Od tego zależy bezpieczeństwo nasze i zwierząt.” – czy mógłbym wziąć udział w tym szkoleniu? Pytam serio.
„Nie ma co się obrażać - słuchanie wskazówek osób doświadczonych nie oznacza „bycia jak trawa”.” – nie obraziłem się. Byciem jak trawa określiłem moment, w którym ciężar dla mnie był nie do udźwignięcia i nie widziałem sensu przeciwstawiać się sile wyższej - Waszej jednomyślnej postawie, która pokazała jak zgranym jesteście zespołem (niestety dla mnie) w trzymaniu mnie na dystans. To nieporozumienie uważam już za wyjaśnione, więc tylko tak dla porządku.
Wysłany: Śro 13:28, 09 Maj 2012
„Paweł, dzięki za post. Wiele wyjaśnił, naprawdę.”
Jednocześnie Was, jako zespół zgranych ludzi, autentycznie podziwiam. Stanęłyście jedną ławą przede mną i nie miałem szans. Przy takiej skomasowanej akcji, spory z moją żoną, to bułka z masłem:)
„… ale nawet osoba początkująca może dużo zrobić. Obecnie na przykład bardzo brakuje obroży: każdy z nas może zrobić zbiórkę darów chociażby u siebie w pracy...” - mam pomysł na obrożę uniwersalną w 3 podstawowych rozmiarach, która pełni funkcję szelek niezrywalnych, chętnie go przedstawię, jeśli ktoś jest zainteresowany, bo nie wiem, czy to nie jest aby głupi pomysł. Co do zbiórek charytatywnych, planuję założyć skarbonkę i zbierać, a co kwartał wykładać na realizację najpilniejszych potrzeb schroniska. Mówię Ci, zbierając same 2-złotówki i 5-złotówki, lecz wszystkie, co do sztuki, jakie wpadają mi w ręce, osiągam imponujące efekty w bardzo krótkim czasie:) Kilkudniowy wyjazd na narty z rodziną do Szczyrku opłaciłem w całości tylko po 4 miesiącach zbierania. Po spływie kajakowym w czerwcu i Off Festiwalu w sierpniu, zaczynam zbierać na schron - postanowione!
Ze zbiórką w pracy może mi się nie udać, bo moja firma robi takie zbiórki, ale jedynie na potrzebujących dwunogów – ludzi i to z tzw. KRS’em. Jak ratowaliśmy kiedyś konie przed rzeźnią, zbieraliśmy indywidualnie. Jak ratowaliśmy psy z zapomnianego schroniska, zbieraliśmy indywidualnie. Ale też z sukcesem!
„Poprzyjeżdżasz regularnie, to zobaczysz znacznie więcej niż przez trzy tygodnie. Adopcje, ale i odejścia zwierząt, przywiązywanie kupek nieszczęścia pod schroniskiem, choroby i smutek. To naprawdę zmienia perspektywę - może kiedyś zrozumiesz, co nas tak zezłościło w Twojej postawie.” – myślę, że zrozumiałem. Wiem, sam sobie jestem trochę winien. Widząc jednak te różnice w postrzeganiu, musiałem to wyjaśnić dla dobra dalszej współpracy. Teraz liczę na to, że i Ty i pozostałe dziewczyny zrozumiałyście, jak różniła się moja faktyczna postawa, widziana moimi oczami i dyktowana moimi intencjami, od odebranej przez Ciebie i przez nie i że już jest i będzie OK. Dla dobra samej metody, wyrwałem się właśnie tak wcześnie, - po 3 tygodniach.
„Życzę wytrwałości. A jeśli masz pytania, to pytaj: do tego naprawdę nie trzeba siadać w kółku.” – Twoje życzenie się spełniło a zgodę na pytanie przyjmuję, jako oficjalne zielone światło do zadawania pytańSmile Dzieci mnie nauczyły pytać, żeby poznać prawdę, zanim się założy, że już się ją zna, a mam ich troje. Zresztą nie tylko tego się od nich nauczyłem i nadal uczę.
Wysłany: Sob 22:50, 05 Maj 2012
walkabout napisał:
Przyszedlem, podniosłem palec, zostalem zabity.
„Nie przesadzasz troszeczkę???
Zawsze Ci ludzie przytakują?” – może i przesadziłem z tym „zabitym”, lecz nie chodziło mi o przytakiwanie a o otwarte wysłuchanie mnie do końca. Na poście enigmatycznie gadałem, żeby rozwinąć skrzydła werbalnie, a zachęcony ciekawością Kamili, dostałem chyba za dużych skrzydeł. Chciałem mieć pewność, że macie pełny obraz tego, z czym konkretnie przychodzę i czego właściwie nie chcecie. To wszystko chciałem powiedzieć, zamiast pisać.
Wiem, że rozgniewałem wiele osób. Próbowałem przerwać to sobotnie spotkanie po 20 sekundach, widząc napięcie, ale Monika nie chciała go ani przerwać ani dać mi powiedzieć tak naprawdę, o co mi chodzi i do końca. Dawałyście mi szansę, widziałem to, doceniałem Wasz wysiłek przy tak negatywnej mojej postawie (według Was wtedy), ale nie dano mi w końcu tyle głosu ile potrzebowałem. Powiedziałem może ze dwa całe zdania bez przeszkód. Potem Ty poszłaś a mówiła już głównie tylko Monika, a na koniec wprost powiedziała, że nie chce bym się odzywał, choć ja dokładnie i bez przerywania słuchałem jej. A widziałem, że mówi (według mnie na ten moment) rzeczy oderwane od realnej prawdy, w oparciu o urażone odczucia i niesłuszne założenia. Lekcja do dla mnie taka, że muszę popracować nad swoją komunikacją, nie ma co. W końcu pożegnałem się i zszedłem z placu boju. Dość podle się czułem. W byciu trawą najtrudniejsze jest właśnie to poddanie się, ugięcie pod ciężarem silniejszym od źdźbła. Działanie wbrew bezwarunkowym odruchom, jakim jest opór wobec nacisku. Dość może tragicznie zabrzmiało to „zostałem zabity”, ale wierz mi Aniu, jak żona w samochodzie spytała jak mi poszło, nie byłem w stanie wypowiedzieć słowa, machnąłem tylko ręką, a do tematu mogłem wrócić dopiero nazajutrz. Byłem psychicznie wykończony. Mój znak zodiaku to Waga. Sprawiedliwość i dążenie do harmonii mam we krwi, jak mój ojciec i brat – całą trójką jesteśmy Wagami. Nie mówię, że Ty nie masz poczucia sprawiedliwości, bo widzę, że masz. Twoje serce JEST czyste: „Ja z kolei przepraszam za moje dzisiejsze uniesienie i słowa, które paść nie powinny.” – dziękuję Ci za te słowa…… Mówię tylko, że jako Waga bardzo źle to zniosłem.
„jak czytam, jak się nad sobą roztkliwiasz to przestaję żałować. Weź się ogarnij, jak mawia młodzież.” – myślę, że już się ogarnąłem.
„Każde ego musi czasem dostać kubełek zimnej wody, bo inaczej rośnie za duże i zaczyna uwierać.” – tu się zgadzam i to w 100%! I choć mam poczucie, że dostałem kilka wiader za dużo, efekt wart był tej lekcji.
„Podobnie jak hasło „nie bądźcie obojętni wobec spraw schroniska” - dla mnie to jest wręcz obraźliwe.” – otóż znalazłem na forum hasło z 13.12.2011 godz. 12:03 - „Monika: DAJCIE ZNAC CO MYŚLICE,NIE BADŹCIE OBOJĘTNI WOBEC SPRAW SCHRONISKA.PSY CZEKAJĄ NA WIELE FORM POMOCY” – widząc taką zachętę ze strony Moniki i w zestawieniu z tym własne podknięcia, wyszedłem z inicjatywą. Skutki znamy. Odebrałem to więc, jako puste słowa bez pokrycia, pisząc:
„Nie chce brać udziału w tej maskaradzie.” – mnie też nerwy puściły.
W odpowiedzi otrzymałem od Ciebie:
„Cokolwiek masz na myśli, niech Ci będzie. To oczywiście jest bardzo miłe i uprzejme stwierdzenie…” – nie było uprzejme, wiem. Mam tylko nadzieję, że zrozumiesz mój zawód wywołany całym zajściem i patrząc z tej nowej perspektywy, wybaczysz. Przepraszam.
„ktoś, kto na dzień dobry startuje z takim tekstem pokazuje tylko jak bardzo nie zna tematu, który podejmuje.” – teraz już wiesz, że nie byłem tą osobą, która wystartowała taki tekst. Cytowałem Twoją koleżankę. Rozumiem, jak bardzo to pasowało do mojego wówczas wizerunku. Niczym kropka nad „i”. Na obecną chwilę, temat nie istnieje, ale zależy mi, żeby wyjaśnić wszystko.
Powyższe stanowiska zająłem z szacunku do Twoich niepotrzebnie urażonych uczuć.
Jeśli coś istotnego pominąłem, na czym Ci zależy, żebym wyjaśnił, zwróć mi proszę na to uwagę.
Dziękuję za możliwość wyprostowania tej sprawy - za wysłuchanie mnie.
Dziękuję za wiadra zimnej wody dla mojego ego, lekcję z życia trawy i czas, jaki mi poświęciłaś.
To autentycznie było dobre dla mnie. Zdałem sobie sprawę, jak wielu rzeczy o samym sobie dotąd nie zauważałem, lub nie chciałem widzieć…
Pozdrawiam
Paweł


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 17:17, 10 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Strona Główna -> Kawiarenka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 7 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by Sopel & Download

Regulamin